niedziela, 22 kwietnia 2012

5 ♥


Chimery przy gabinecie dyrektora były otwarte, więc weszłam na schody, które zaczęły się ruszać i już po chwili znalazłam się przed drzwiami do gabinetu. Delikatnie zapukałam, a gdy usłyszałam miłe „ Proszę” weszłam do środka.
- Dzień dobry Panie Profesorze – powiedziałam zamykając drzwi
- Witaj Jade – odpowiedział chyba czymś bardzo uradowany Dumbledore, ponieważ cały czas się do mnie uśmiechał – Proszę usiąść – rzekł i wskazał krzesło naprzeciwko swojego biurka, na któ®ym usiadłam
- Mam dla ciebie dobrą i złą wiadomość – powiedział nadal uśmiechnięty dyrektor – To od której chcesz zacząć?
- Może od tej złej… - powiedziałam i spojrzałam zdenerwowana za dyrektora
- Nie ma się co bać – zapewnił staruszek i lekko zachichotał - A więc nie jesteś już prefektem Slytherinu
- Co? Jak to?! – zapytałam zdziwiona
- Razem z całym ciałem pedagogicznym uznaliśmy, że twoje miejsce zajmie Pansy Parkinson, a ty od dzisiaj zostaniesz prefektem Gryffindoru…
- Nie rozumiem dyrektorze – nie to się nie mogło dziać!
- Wczoraj po uczcie powitalnej Tiara Przydziału powiedziała mi, że się bardzo pomyliła, że przydzieliła cię do Slytherinu i że powinnaś być w Gryffindorze… - rzekł Dumbledore i wskazał na Tiarę, która spała na najwyższej półce na ścianie
Byłam naprawdę zdziwiona zaistniałą sytuacją. Czy ja śnie!!!???
-… i razem z radą pedagogiczną przenieśliśmy cię do Gryffindoru
- Jest pan pewien, że ja nie śnie???
- Tak jestem tego pewien – powiedział rozbawiony
- Twoje rzeczy zostały już przeniesione do twojego dormitorium, twoje nowe współlokatorki powiadomione o twoim przybyciu i twoje szaty zmieniły barwę z zielono srebrnych na czerwono pomarańczowe. Gratuluje!
- Dziękuje dyrektorze, ale jest pan pewien, że jestem dobrym kandydatem na Gryfonkę? – zapytałam niepewnie  
- Tak jestem tego w 100% przekonany – odpowiedział i lekko się uśmiechnął - No dobrze Jade chodźmy już na obiad, bo jestem strasznie głodny – powiedział profesor i odprowadził mnie do drzwi
Nie jestem pewna, czy dyrektor miał rację, z tą pewnością, iż nadaję się do Gryffindoru… A co powiedzą moi znajomi ze Slytherinu? Co powie mój ojciec? I matka? A Tyler? A może to i dobrze...?
Weszłam do WS i niepewnie podążyłam w stronę stołu Gryffindoru.
Uczta już się zaczęła, więc nikt nie zauważył jak weszłam do Sali i usiadłam obok Hermiony.
- Yhm yhm – odchrząknęłam na co Hermiona, Harry, Ron i Ginny podnieśli głowy
- Jade co ty tu robisz? – zapytała Ginny
- Ja… - nie dane mi było dokończyć, ponieważ Dumbledore wstał od stołu nauczycielskiego i na Sali zapanowała cisza.
- Później wam powiem – szepnęłam do nich i zwróciłam swoją uwagę na dyrektorze.
- Wybaczcie mi, że przerywam wam obiad moi kochani – zaczął – Ale mam dla was ważną wiadomość. Otóż Tiara Przydziału źle przydzieliła pewną dziewczynę do domu do którego nie powinna być przydzielona. Wczoraj Tiara powiedziała mi o tym i razem z radą pedagogiczną postanowiliśmy przenieść ją do innego domu.  Tą osobą jest Panna Jade West, która została przydzielona z Slytherinu do Gryffindoru!!!
Przy stole Gryfonów, Krukonów i Puchonów usłyszałam głośnie brawa. Zasłoniłam ręką oczy i pokręciłam głową. Wszyscy już patrzyli na mnie i po kolei gratulowali mi się przedstawiali.
- Nie mogę uwierzyć, że jesteś w Gryffindorze – powiedział zaskoczony Ron
- A co tu jest do uwierzenia Ronaldzie – odpowiedziałam oburzona
- Nie no wiesz…. Chodziło mi o to, że… - Ron znów się zaczerwienił
- Wiem Ron – przerwałam mu i się uśmiechnęłam
- I wyobraźcie sobie, że zostałam prefektem – powiedziałam
-  To co z Ronem? – zapytała Hermiona
- A kto powiedział Hermiono, że to właśnie mnie Jade zastępuje co? – zapytał oburzony Ron
- Nikogo nie zastępuje – powiedziałam
- No, ale nie może być trzech prefektów w jednym…
- Wiem Hermiono – przerwałam dziewczynie – Właśnie dlatego jedno z was zostanie Prefektem Naczelnym
Ron i Hermi spojrzeli na siebie, a Harry powiedział:
- No to będzie się działo
Wszyscy razem zaśmialiśmy się. Gdy skończyłam kolacje poszłam z Harrym, Ginny i Ronem do pokoju wspólnego, ponieważ Hermiona poszła się zapytać McGonagall kto zostanie prefektem naczelnym. Po drodze do Wieży Gryffindoru zaczepiła nas Luna
- Cześć wszystkim – powiedziała rozmarzonym głosem – Gratuluje ci Jade
- Dzięki – odpowiedziałam niepewnie
Luna poszła w drugą stronę, a my ruszyliśmy znowu do PW Gryfonów

sobota, 21 kwietnia 2012

4 ♥


Profesor McGonagall objaśniła nam nasze obowiązki prefekta na ten rok. Codziennie na tablicy ogłoszeń będzie wisiała informacja o patrolach. Gdy profesorka skończyła swój wykład wyszłam z przedziału i poszłam z Draco do Blaise.
- I jak było u McGonagall? – zapytał chłopak, gdy już usiedliśmy na swoich miejscach
- Gadała tylko o… - zaczął Draco, ale ja go już nie słuchałam…
Patrzyłam jak za oknem mijają drzewa i rozmyślałam o tym czy Harry i reszta uwierzą mi, że jestem po ich stronie. Bałam się, że jak zrobię coś źle to coś stanie się moim rodzicom lub bratu. Oprócz nich nie mam nikogo. Patrząc tak na obraz za oknem popłynęła mi po policzku jedna łza. Blaise to zobaczył i mnie przytulił.
- Wszystko będzie dobrze Jade – powiedział i otarł mi łzę z policzka – Poradzimy sobie…
- Oby – powiedziałam i uśmiechnęłam się do chłopaka, po czym ponownie opadłam czoło o szybę
Draco cały czas patrzył na to nic nie mówiąc. Po jakiejś godzinie do naszego przedziału weszła Hermiona i powiedziała, że za chwilę będziemy w Hogwarcie. Malfoy tylko na nią spojrzał, a my cały czas patrzyliśmy za okno. Hermiona wyszła, a ja wstałam aby wyjąć szatę. Po chwili już się w nią przebierałam, a pociąg powoli zwalniał. Nareszcie jestem w Hogwarcie!
***
- … I niech wszyscy pamiętają, że pod żadnym pozorem nie wolno wam wchodzić do Zakazanego Lasu – Dumbledore mówił w tym czasie swoją przemowę, której w ogóle nie słuchałam – A teraz chciałbym wam przedstawić nową nauczycielkę Obrony Przed Czarną Magią…
Kiedy dyrektor to powiedział skierowałam swój wzrok z talerza na Dumbledora. Dostrzegłam tam wszystkich nauczycieli, ale pośród nich wyróżniała się niska, szpetna kobieta obrana na różowo.
- Przedstawiam wam Panią Profesor Dolores Umbridge – powiedział dyrektor, a przy stole nauczycielskim wstała wyżej wspomniana kobieta z urodą ropuchy.
- Dziękuje dyrektorze… – zaczęła Umbridge ze sztucznym uśmiechem na ustach – …za te uprzejme słowa powitania
Miała piskliwy i dziecinny głos. Od razu odczułam do niej niechęć. Umbridge odchrząknęła ( yhm yhm ) i ciągnęła:
- Muszę wyznać, że to cudownie znowu znaleźć się się w Hogwarcie! – uśmiechnęła się okazując swoje szpiczaste i żółte zęby – I widzieć tyle szczęśliwych buziaczków zwróconych na mnie!
Zrobiłam zniesmaczoną minę i spojrzałam na Blaise, który patrzył na Umbridge jak na wariatkę.
- Bardzo bym chciała – zwróciła się do nas jakbyśmy mieli 5 lat – szybko was wszystkich poznać i jestem pewna, że będziemy dobrymi przyjaciółmi!
Wielu uczniów wymieniło spojrzenia, a niektórzy z trudem ukrywali złośliwe uśmieszki. Profesor Umbridge znowu dwukrotnie odchrząknęła, ale kiedy przemówiła jej głos już nie był słodki, ale rzeczowy i suchy.
- Ministerstwo Magii zawsze uważało, że edukacja młodych czarodziei ma wyjątkowe znaczenie – kobieta dalej mówiła, a ja znów zaczęłam patrzeć na talerz nie słuchając jej.
- Dziękuje bardzo profesor Umbridge to było bardzo pouczające przemówienie – powiedział Dumbledore, kiedy ta chora kobieta skończyła swoją przemowę – No, więc jak mówiłem sprawdziany kandydatów do drużyn quidditcha będą się odbywały się w sobotę pierwszego wyjścia do wioski Hogsmeade u opiekunów waszych domów. A teraz życzę smacznego!!!
Przez całą kolacje prawie nic nie zjadłam, a kiedy Dumbledore ogłosił koniec uczty zaprowadziłam pierwszorocznych do pokoju wspólnego i poszłam do dormitorium iść spać.

Wstałam dzisiaj o 9:30, ponieważ była sobota i mogłam spać dłużej niż normalnie. Vanessy i Stelli już nie było w dormitorium. Vanessa i Stella mieszkała ze mną w pokoju już od 5 lat. Lubiłam je, ale nie mogłam ich nazwać przyjaciółkami. Poszłam do łazienki, wykąpałam się, umyłam i ubrała w sukienkę, ponieważ był ładny dzień. Ubrałam balerinki i kurtkę i poszłam na śniadanie. Postanowiłam później pójść na błonia i nacieszyć się tym pięknym dniem.  
Weszłam do Wielkiej Sali i usiadłam przy stole Ślizgonów. Jadłam owsiankę, gdy podszedł do mnie Snape.  Oczywiście wujek nic się nie zmienił… Cały czas chodził w swojej długiej, czarnej szacie, a jego włosy jak zawsze były tłuste jakby ich z miesiąc nie mył.
- Masz się stawić przed obiadem u dyrektora w gabinecie West – warknął chłodno profesor
- Ciebie też miło widzieć mój prawie, że wujku – uśmiechnęłam się – I oczywiście będę u dyrektora Dumbledora przed obiadem
- Masz tu swój plan zajęć, bo nie było cię na śniadaniu – powiedział i wyszedł z Sali przepychając się przez tłum ludzi
Dokończyłam moją owsiankę i wyszłam na błonia. Szłam w stronę jeziora, gdy zauważyłam Rona siedzącego z książką pod dębem.
- Cześć – powiedziałam, a on zaskoczony odwrócił się do mnie
- Cześć Jade – odpowiedział, a ja się do niego uśmiechnęłam
- Mogę się przysiąść? – zapytałam
- Jasne siadaj – odpowiedział i klepnął miejsce koło siebie, na które usiadłam
Siedzieliśmy tak trochę pod drzewem i rozmawialiśmy o wyborach drużyn qudditha.
- A może się zgłosisz na nowego obrońcę Gryfonów? – zapytałam Ron
- Skąd wiesz, że potrzebujemy nowego obrońcy? – spytaj zaskoczony
- No przecież Wood skończył szkołę – powiedziałam i wywróciłam oczami – To jak?
- No nie wiem… - zarumienił się chłopak
- Oj Ron… przecież dobry jesteś na obronie…. – powiedziałam i szturchnęłam go w ramię
- Skąd wiesz? – zapytaj podejżliwie
- Wiem więcej rzeczy niż możesz sobie wyobrazić – powiedziałam po czym się zaśmialiśmy – A tak na Serio to widziałam jak grałeś z braćmi i z Harrym
- Może spróbuje… A ty grasz w drużynie Ślizgonów?
- W zeszłym roku zgłosiłam się na stanowisku ścigającej, ale kapitan drużyny Ślizgonów powiedział, że nie chce w drużynie żadnych dziewczyn bo jesteśmy za słabe…
- Przecież to jest niesprawiedliwe!! – oburzył się Ron
- Wiem. A tak w ogóle to co czytałeś? – zmieniłam temat
- Pożyczyłem od Harry’ego „ Zasady Quidditha dla początkujących”  - powiedział i się zarumienił
Spojrzałam na niego i powiedziałam:
- Muszę już iść. Dumbledore prosił, żebym do niego przyszła przed obiadem
- Ok. To do zobaczenia na obiedzie
- Cześć – wstałam i chciałam już iść – A i jeszcze coś… Ładnie wyglądasz gdy się rumienisz
Odeszłam do zamku i poszłam do gabinetu Dumbledora.

3 ♥


                Rano obudził mnie krzyk mamy z dołu.
- Jade wstawaj! Spóźnisz się na pociąg!!!
Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam się umyć. Wzięłam szybki prysznic. Spojrzałam na siebie w lustrze. Wyglądałam strasznie i cały czas bolało mnie przedramię. Szybka doprowadziłam się do porządku i ubrałam się w jeansy i czerwoną bluzkę. Jak już wyglądałam dość dobrze zeszłam na dół na śniadanie.
- Cześć mamo – powiedziałam do mojej matki, którą zastałam w jadalni pijącą kawę
- Cześć kochanie – odpowiedziała i padała mi naleśniki – Jak się czujesz? – spytała i lekko dotknęła „próbnego” Mrocznego Znaku na mojej ręce
- Sama nie wiem mamo… Nie wiem co ja mam teraz zrobić… Niby to jest tylko próba na zostanie śmierciożercą, ale jednak…
- Wiesz córciu… Jeżeli chcesz to możesz powiedzieć Harry’emu i reszcie to co wczoraj zaszło… Jestem pewna, że jeżeli wyjaśnisz im, że jesteś po ich stronie to oni wszystko zrozumieją i ci pomogą…
- Tak chyba masz rację mamo. – powiedziałam i wtuliłam się w ramię matki - Dziękuję
- A i pamiętaj, żeby założyć na siebie jakąś bluzę z długim rękawem… - uśmiechnęła się do mnie i potargała po włosach, na co ja lekko się zaśmiałam
- Dobrze – powiedziałam pomiędzy chichotami
Kiedy zjadłam śniadanie poprosiłam Tylera, aby zniósł mój kufer na dół, a ten po wielu przekonywań w końcu to zrobił.
- Dobrze kochani wsiadajcie do samochodu – powiedziała mama i otworzyła drzwi – Nie chcemy się przecież spóźnić jak w zeszłym roku – spojrzała na mnie i brata karcącym wzrokiem i wsiadła do auta
Ja natomiast podeszłam do taty i mocno go przytuliłam.
- Będę za tobą tęsknić – powiedziałam, gdy ją się od niego odkleiłam
- Ja za tobą też – odpowiedział i pocałował mnie w czoło – Uważaj na siebie
Pomachałam jeszcze do Rona, który pakował kufry z Fredem do ich samochodu. Odmachał mi i się uśmiechnął. Już od dobrych 2 tygodni gadamy ze sobą i bardzo się polubiliśmy. Weszłam do samochodu mojej mamy i po chwili ruszyliśmy na peron.
                Po jakiś 20 minutach byliśmy już na miejscu. Przeszliśmy na peron 9 i ¾. Pociąg już czekał na uczniów, którzy pchali się do pociągu, witali z przyjaciółmi lub żegnali z rodzinami.
- Będę za wami tęsknić – powiedziałam do mamy i mojego brata uśmiechając się do nich
- My za tobą też – powiedziała mama i mnie przytuliła – Uważaj na siebie kochanie i do zobaczenia na Boże Narodzenie
- Na razie siostra – powiedział Tay i się wyszczerzył – Nie będę za tobą tęsknił
- A ja za tobą tak głupku – walnęłam go w ramię i  przytuliłam, po czym odeszłam do pociągu machając im
Mijałam wiele uczniów żegnających się ze swoimi rodzicami. Niektórzy płakali, a niektórzy pchali swoje pociechy jak najszybciej w stronę pociągu.
- Ej Malfoy – krzyknęłam do blondyna, który szedł do pociągu z kufrem
- O cześć Jade – powiedział chłopak i uśmiechnął się drwiąco – Jak ci minęła noc?
- Boleśnie – odpowiedziałam – Wiesz, w który przedziale siedzimy?
- Tak. Blaise zajął nam przedział w wagonie Slytherinu – odpowiedział i wsiadł do pociągu, a ja za nim
Weszliśmy do przedziału, w którym już siedział Zabini i włożyliśmy kufry na półkę.
- Cześć Blaise – powiedziałam i przytuliłam chłopaka – Co tam?
- Cóż… Całkiem dobrze. A u ciebie?
- Jakoś się trzymam… - rzekłam i klapnęłam na zielone siedzenie w przedziale
- Jade pamiętasz, że musimy iść do McGonagall – powiedział Draco siadając na fotelu – Siema ziom
- Cześć Smoku – odpowiedział Blaise
               




Ruszyliśmy do Hogwartu. Wyszłam z Draconem z przedziału na korytarz i pomachałam do rodziców.    Jechaliśmy już z dobrą godzinę, gdy musieliśmy iść do McGonagall. Weszliśmy do przedziału prefektów i usiedliśmy na wolnych miejscach. W przedziale byli już: Hanna Aboutt i Beck Oliver ( Revenclaw), Ernie MacMillan i Liliana Jons ( Huffelpuff ) i my. Przywitałam się z wszystkim i pocałowałam Becka. Po chwili do przedziału weszła profesorka.
- Witajcie kochani – powiedziała i się do nas szeroko uśmiechnęła
- Dzień dobry pani profesor – odpowiedzieli wszyscy oprócz Dracona
- Widzę, że nie ma jeszcze pana Weasleya i pani Granger – powiedziała profesorka – Jade poszłabyś po nich?
- Oczywiście pani profesor – powiedziałam i wyszłam z przedziału
Skierowałam się w stronę wagonu Gryfonów. Zaglądałam przez szyby w każdym przedziale, aż znalazłam ten, w którym siedzieli moi przyjaciele.
- Cześć wam – powiedziałam i się uśmiechnęłam, gdy otworzyłam przedział
- Cześć Jade – odpowiedzieli wszyscy razem
- McGonagall chce, żeby Ron i Hermiona przyszli do przydziału prefektów – powiedziałam 
- Ok. Ron idziemy – powiedziała Hermiona – Dzięki Jade, że nam przypomniałaś
- Nie ma za co. Życzę wam miłej jazdy – powiedziała reszcie w przedziale i ruszyłam w stronę przedziału prefektów
Po chwili Ron mnie dogonił i złapał za ramię, które mnie lekko zapiekło przez znak. Mam nadzieję, że tego nie zauważył…
- Coś się stało? – zapytał patrząc na mnie
- Nie wiem o co ci chodzi – odpowiedziałam
- No wiesz…. Jesteś jakaś taka…. Smutna – powiedział zawstydzony
- Nie wyspałam się – odpowiedziałam wymijająco
- Aha – powiedział Ron nieprzekonany
Weszłam do przedziału i usiadłam pomiędzy Draco a Beckiem. McGonagall przez dobre 15 minut paplała o naszych obowiązkach po czym puściła nas z powrotem do przedziałów. 

piątek, 20 kwietnia 2012

2 ♥


                         Jutro już wracam do Hogwartu. Jestem prefektem Slytherinu, więc muszę jechać w przydziale dla prefektów. Dzisiaj pakowałam swój kufer. Zajęło mi to prawie cały dzień… Wieczorem mama powiedziała, że mamy gości i kazała mi się ubrać w coś odpowiedniego… czyli coś czarnego.  Zeszłam na dół ponieważ mama mnie zawołała. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk dzwonka do drzwi. Tata otworzył i wpuścił gości do środka. Do domu weszły siedem zakapturzonych postaci. Postacie zdjęły kaptury i dopiero wtedy zobaczyłam kto się pod nimi krył. Na samym przedzie stał Lord Voldemort, a za nim Bellatrix Lastrange, Narcyza i Lucjusz Malfoy ze swoim synem i  Blaise Zabini z rodzicami.
- Witaj Panie – powiedział mój ojciec i ukłonił się przed Voldemortem, a ja i matka zrobiłyśmy to samo
- Witajcie – odpowiedział zimnym tonem Sam-Wiesz-Kto -  Czy możemy już zaczynać?
- Oczywiście Panie – odpowiedział ojciec i zaprowadził nowo przybyłych do salonu – Jestem zaszczycony Panie, że wybrałeś właśnie moją córkę na śmierciożerczynię…
Spojrzałam zdziwiona na matkę. No takiego czegoś to się nie spodziewałam!!!! Przecież chciałam być normalną dziewczyną, a nie poplecznikiem Voldemorta!!! Po moim policzku pociekła jedna gorzka łza, ale starłam ją szybko ręką aby nikt nie zobaczył…
- Dobrze – powiedział Sam-Wiesz- Kto i zasiadł na fotelu, na którym zawsze ja siadałam. Muszę go później spalić… – Zaczynajmy!
Wszyscy przybyli śmierciożercą ustawili się w kółku, a ja Draco, Blaise staliśmy w środku. Widziałam jak Draco cały się trzęsie, a Blaise przysłał mi pocieszający uśmiech, który i tak mnie nie uspokoił.
- Draco podejdź tu – rozkazał Voldemort i machnął na niego ręką, więc chłopak podążył w jego kierunku  - Wyciągnij rękę – rozkazał i dotknął różdżką przedramienia Dracona – Czy przysięgasz służyć mi i pomagać mi w przeciwnościach losu?
- Przysięgam – odpowiedział Draco, a na jego ręce pojawił się Mroczny Znak
 – Jade! Podejdź – Voldemort przywołał mnie do siebie, a ja powoli do niego podeszłam i wyciągnęłam rękę - Czy przysięgasz służyć mi i pomagać mi w przeciwnościach losu? – zapytał
- Przysięgam – odpowiedziałam i poczułam okropny ból na swoim ramieniu, gdzie po chwili pojawił się Mroczny Znak, który szczerze mówiąc wyglądał okropnie
Odeszłam do chłopaków i spojrzałam na Dracona. Nic po sobie nie pokazywał, że znak go straszliwie piecze, więc spróbowałam zrobić to samo lecz chyba nie specjalnie mi się to udało, muszę popracować nad niewyrażaniem uczuć... Voldemort zrobił z Blaisem to samo co mi i Draconowi i wstał z fotela.
- Gdy będziecie w Hogwarcie raz w tygodniu razem z profesorem Snapem, będziecie przychodzić do mnie na treningi, gdzie nauczycie się jak mi służyć i przeżyć – powiedział chłodno Voldemort – A teraz żegnam
Razem ze śmierciożercami wyszli z naszego domu. Mama podeszła do mnie i mnie przytuliła.
- Przykro mi skarbie, ale nic nie mogliśmy na to poradzić – powiedziała czułym głosem i spojrzała mi przepraszająco w oczy
- Dobrze mamo, rozumiem – odpowiedziałam i starłam łzy z policzka
- Obiecuję ci, że nic ci się nie stanie córeczko – powiedział tata i też mnie przytulił. Chyba pierwszy raz okazał mi trochę uczucia… – Choćbym miał zginąć
Pokiwałam głową do ojca i wczłapałam po schodach do pokoju. Przebrałam się w piżamę i leżąc w łóżku na dobre się rozpłakałam. W nocy śniły mi się same koszmary. 

wtorek, 17 kwietnia 2012

1 ♥


                             Cześć! Nazywam się Jade West i mam 15 lat. Chodzę do szkoły Magii I Czarodziejstwa Hogwart w Londynie. Na pierwszym roku Tiara Przydziału przydzieliła mnie do Slytherinu. Moi rodzice nazywają się James i Scarlet West. Mój tata jest Śmierciożercą i pracuje też w Ministerstwie Magii w Departamencie Tajemnic. Mama jest sekretarką w Ministerstwie Magii. Mam też starszego brata. Nazywa się Tyler i w zeszłym roku skończył szkołę( on także był w Slytherinie ). Od kiedy się urodziłam rodzice wpajali mi, żebym się zadawała z tymi lepszymi ( czyli osobami czystej krwi ), więc tak też robiłam. Przyjaźniłam się z Draco Malfoyem, Crebem, Goylem, Blaisem Zabinim, Pansy Parkinson i innymi głupimi Ślizgonkami. Tak naprawdę to moim przyjacielem był zawsze Draco i Blaise. Z Draco przyjaźnie się już od trzeciego roku życia i zawsze spędzaliśmy ze sobą czas.
            Teraz są wakacje. Siedzę w domu i nic nie robie. Jutro idę z Blaisem na plażę, a za 4 tygodnie jadę do Hogwartu. Mam nadzieję, że ten rok będzie lepszy. Chciałabym mieć takich przyjaciół jak mój sąsiad Ron Weasley. Nasze rodziny nie utrzymują kontaktów, ponieważ Weasleye są rodziną zdrajców krwi.

            Wyjrzałam przez okno. W ich niestabilnym domu nie paliły się już światła, ponieważ była 23:15. Postanowiłam także położyć się spać. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Po chwili suszyłam sobie moje długie, ciemne, proste włosy i myłam twarz. Weszłam do pokoju po piżamę i się w nią ubrałam. Zasłoniłam zasłony w oknach i położyłam się do łóżka.

***
Obudził mnie hałas za oknem. Szybko wstałam z łóżka i zobaczyłam Freda i Georga Weasleya kłócących się o coś z moim bratem. Ubrałam mój czarny szlafrok i zeszłam na dół. Wyszłam na dwór i po rozmowie chłopaków dowiedziałam się o co chodzi. Weasleye testowali swoje wybuchowe torpedy, a one trafiły w dach naszego domu robiąc przy okazji ogromną dziurę nad Tylera pokojem.
         Tay daj już spokój powiedziałam do brata To nie ich wina, a dach da się naprawić. Czasami strasznie histeryzujesz...
         Tak? To ciekawe co powiedzą rodzice jak się dowiedzą, że Weasleye zrobili dziurę w dachu? - powiedział Tyler
         A czy muszą się dowiedzieć?
         Uh – warkną mój brat i obrażony poszedł z powrotem do domu
         Dzięki powiedział Fred
         Tak... Jak byś nam nie pomogła na pewno matka by na nas tak nawrzeszczała dodał Georg
         Nie ma za co – powiedziałam i weszłam do domu
Weszłam na górę po różdżkę i poszłam do pokoju Tylera. Otworzyłam drzwi, skierowałam patyk na dziurę i wypowiedziałam zaklęcie:
         Reparo – i dziura w dachu znikła
         Dlaczego im pomogłaś? - spytał Tyler
         Przecież ci mówiłam, że nie chce być zła i wredna...
         I co chcesz się nagle zaprzyjaźnić z Weasleyami?!
         Sorki, ale się śpieszę. Blaise przyjdzie za jakieś 2 godziny
Wyszłam z pokoju umyć się i przebrać. Ubrałam czerwoną sukienkę w kwiatki, ponieważ był ładny dzień. Zeszłam na dół zjeść śniadanie, a następnie obejrzeć telewizję.