wtorek, 12 czerwca 2012

10 ♥


Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się w łóżku. Poczułam okropny ból w prawej nodze. Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej i zaskoczona dowiedziałam się, że nie leżę w moim pokoju. Ten pokój był pomalowany cały na zielono i srebrno, a nie jak mój na ciepły czerwień. Rozejrzałam się i dostrzegłam, że ze drzwi od łazienki widać światło. OK, przynajmniej wiem, że wnosząc po bałaganie jestem w pokoju jakiegoś Ślizgona i , że wszystko mnie cholernie boli. Spuściłam nogi na ziemię i zobaczyłam, że nie dość, że mam na sobie tylko bieliznę, ale na całym ciele mam fioletowe siniaki. Cóż, żegnajcie spódniczki i witajcie ciemne rajstopy.
- O proszę nasza księżniczka się obudziła – usłyszałam sarkastyczny i za razem znajomy głos
- Co ja tu robię Malfoy? – zapytałam i spojrzałam na chłopaka, który w samych bokserkach i z ręcznikiem, którym wycierał sobie włosy, stał na środku pokoju
- Po tym co widzę, wnoszę, że siedzisz na moim łóżku – powiedział i podszedł do szafki, z której wyciągnął jakąś tubkę
- Ja się na serio pytam – rzekłam patrząc cały czas na chłopaka
- Nie pamiętasz co się wczoraj stało? – zapytał podnoszą wzrok na mnie, kiedy ja kręciłam głową – OMG! Jak możesz tego nie pamiętać?!
- Co uwiodłeś mnie i zgwałciłeś? – zapytałam sarkastycznie – Nawet jeśli tak to wole tego nie pamiętać
- Taa chciałabyś – odpowiedział chłopak i uśmiechnął się złośliwie – Voldek rzucił wczoraj na ciebie Cruciatusa… Trochę długo to trwało i zaklęcie było takie mocne, że straciłaś przytomność i razem z Blaisem wzięliśmy cię do nas, bo do PW Gryfonów raczej byśmy się nie dostali, a że Zabini mieszka z Nottem to ja wziąłem cię do swojego pokoju
- Acha coś tam pamiętam – powiedziałam – Co robisz? – spytałam chłopaka, który szedł w moją stronę z wyżej wspomnianą tubką
- Snape, kazał mi żebym ci tym nogę wysmarował – powiedział i odkręcił nakrętkę
- To daj sama to zrobię – powiedziałam i spojrzałam na niego
- Nie wiesz jak. Dawaj tą nogę – odpowiedział, a ja położyłam moją kończynę na jego kolanie
Maść była przyjemnie chłodna, a to, że chłopak delikatnie dotykał mojej skóry było bardzo przyjemne.
- Dobra a teraz spać – powiedział Malfoy zakręcając maść
- Dobrze mamusiu – odpowiedziałam żartobliwie i położyłam się na prawy bok – Dobranoc
- Zamknij się West – usłyszałam głos chłopaka za swoich pleców
Gdy już byłam na granicy snu i jawy poczułam jak chłopak mnie obejmuje w pasie i przysuwa mnie ostrożnie do siebie.
***
                Jak zawsze musiałam iść sama na śniadanie, bo wiecie jak jest Ślizgon nie może się zadawać z Gryfonką. Na dodatek musiałam złożyć spodnie, bo zaczął padać śnieg! Brrr nie lubię śniegu jest zimny i mokry. Lecz sama myśl, że mogę natrzeć nim Zabiniego poprawia mi humor. Weszłam do WS i od razu buchnęło na mnie zapach różnych potraw przyrządzonych przez skrzaty. Usiadłam koło Harry’ego i wzięłam sobie tosta. Gdy go już skonsumowałam nadleciała sowia poczta. Harry zapłacił sówce galeona i otworzył gazetę na stronie głównej. Spojrzałam mu przez ramię i nie mogłam uwierzyć co tam zobaczyłam.
KOLEJNA NAPAŚĆ ŚMIERCIOŻERCÓW
            Wczoraj w małej wiosce Hogsmeade doszło do kolejnego ataku śmierciożerców na dwóch czarodziejów. „ Widziałem jak Augustus Rookwood rzuca niewybaczalne zaklęcie w stronę  dwojga ludzi” mówi czarodziej Harold Filigan. Tymi dwiema osobami okazali się Scarlet i James West pracownicy Ministerstwa Magii…
Co to nie możliwe!!! Powoli robi mi się słabo… Czytałam dalej
            Westowie mieli dwójkę dzieci. Jade West aktualnie przebywa w Hogwarcie, a po Tylerze Wescie nie widać ani śladu. Jesteśmy pewni, że Jade i Tyler dadzą sobie radę ze śmiercią rodziców…
Oddychałam histerycznie szybko i powoli nie mogłam złapać oddechu. Jak oni mogli to zrobić?! Harry poklepał mnie lekko po ramieniu, a ja spojrzałam na niego i powoli wstałam z ławki i wyszłam z nim z WS. Gdy wyszliśmy na błonia szkolne chłopak mnie mocno przytulił, a ja rozpłakałam się w jego ramionach. Nie wiem co teraz zrobię! Rodzice nie żyją, po bracie ani śladu, mnie wczoraj torturował Voldemort…
- Przykro mi Jade – usłyszałam głos Harry’ego, który delikatnie głaskał moje włosy – Wszystko będzie dobrze, pomogę ci…
- Nie dasz rady – powiedziałam wyrywając się z jego objęć i stając do niego tyłem – Nic już nie będzie dobrze… - rzekłam ociekając łzy
- Ale przecież masz nas… Na nas możesz zawsze liczyć – powiedział chłopak lekko dotykając mojej ręki
- Wiem Harry – odpowiedziałam stając do niego przodem – Mogę ci coś powiedzieć?
- Jasne, mi możesz wszystko powiedzieć ja tego na pewno nie rozpowiem – odpowiedział chwytając mnie za ramiona
- W to nie wątpię – powiedziałam – Bardziej boję się o to, że się ode mnie odwrócisz – chłopak chciał coś powiedzieć, ale szybko kontynuowałam – Mam nadzieję, że po tym co ci powiem uwierzysz mi, że jestem po twojej stronie, a nie po ich…
- Co jest Jade? – zapytał przestraszony chłopak
Westchnęłam i podwinęłam rękaw odsłaniając już lekko blaknący Mroczny Znak. Gdy dostrzegłam w oczach Harry’ego przerażenia szybko zsunęłam rękaw i obróciłam się od niego zasłaniając dłońmi twarz.
- Jade, ja… - usłyszałam głos bruneta – Ja naprawdę ci wierzą – podszedł do mnie i ściągnął mi dłonie z twarzy ocierając łzy – To jest ten znak na próbę tak? – pokiwałam głową – I przez to, że jesteś teraz Gryfonką twoi rodzice nie żyją?
- Ja nie miałam wyboru Harry! – krzyknęłam zhisteryzowana – Oni tak po prostu weszli do mojego domu i machnęli różdżkami ! Ja nic nie mogłam na to poradzić!
- Wiem Jade – powiedział spokojnie chłopak przytulając mnie – Ja naprawdę ci wierzą i obiecuję, że nie odwrócę się od ciebie
- Dziękuję Harry – powiedziałam – Jesteś wspaniałym przyjacielem
- Wiem – odpowiedział uśmiechnięty ocierając mi łzy z policzków – Wierzę, że sobie poradzisz Jade
Uśmiechnęłam się lekko i wróciłam z nim do mojego dormitorium.